Zamiast kolejnej lekcji gramatyki uczniowie dostali bilety w jedną stronę do… Niemiec (no dobrze, tylko wirtualnie ). Na plakatach „Deutsche Städte und Landschaften” czekały na nich zadania: jedni tropili zamki nad Renem, inni rysowali Schwarzwaldzkie ciasto, a jeszcze inni nagrywali filmik pod Bramą Brandenburską.
Było sporo śmiechu („kto umie narysować tort na iPadzie?!”), trochę rywalizacji i dużo języka w użyciu. Misja specjalna? Zdjęcie w stylu „Zjednoczone Niemcy” – z orłem, flagą i pełną energią.
Nie była to zwykła lekcja niemieckiego. To była mała podróż, która pokazała, że język najlepiej smakuje wtedy, gdy jest w ruchu.


