Kierunek Rusinowa Polana (1210 m n.p.m.). Droga nieco kamienista, ścieżka delikatnie pod górkę, dookoła las, cisza i… grzyby. To jedno z najpiękniejszych miejsc w tym paśmie Tatr. Stąd rozciągają się zapierające dech w piersiach widoki. Niestety pogoda nie pozwoliła nam na ich podziwianie. Mogliśmy za to odwiedzić bacówkę i dać się uwieść zapachom świeżo robionych oscypków i bundzu, porozmawiać z prawdziwym góralem, choć niewiele zrozumieliśmy z podhalańskiej gwary. Iście alpejski pejzaż Rusinowej Polany dopełniły wypasane na tam owce. Zatrzymaliśmy się też na Wiktorówkach przy kaplicy Matki Boskiej Jaworzyńskiej zbudowanej stylu zakopiańskim przy źródłach, którym górale przypisują cudowne właściwości. No i sprobowaliśmy słynnej herbatki! Chwilę zadumy w iście tischnerowskim klimacie przeżyliśmy odwiedzając symboliczny cmentarz przy kaplicy, upamiętniający ofiary gór.
3
wrzesień